sobota, 22 listopada 2014

Uwierzę jak zobaczę

Ulrich Stern, odcinek 2: "Uwierzę jak zobaczę";
Miłej lektury...




 - Damy radę, co, Ulrich?
 - Mam nadzieję, Odd.
Sabotaż nuklearny. XANA nie żartuje. Zgadzam się z Yumi, że to ogromne niebezpieczeństwo, ale przecież zawsze możemy wyłączyć superkomputer. Jeremy zdąży to zrobić w kilka sekund, gdyby zaszła taka potrzeba. To straszne, że istnieje ryzyko, że musimy poświęcić Aelitę, ale... jesteśmy w stanie to rozwiązać samemu. Jeśli XANA mimo wszystko tym razem zwycięży, może zginąć wiele osób. Choć to realne zagrożenie i zgadzam się, że można spróbować powiadomić władze, to… czy Yumi nie widzi, że nie ma najmniejszej szansy, żeby ktoś jej uwierzył i podjął odpowiednie kroki w ciągu tych kilkudziesięciu minut?!
Rozglądam się wokół. Jesteśmy w Sektorze Pustynnym. Wielką platformę, na której stoimy, przecinają kable łączące ze sobą poszczególne wieże. Dostrzegam w oddali Aelitę, czekającą na nas obok jednej z wielu formacji skalnych w tym sektorze.
 - Dobra, już mamy, skaner wykrył aktywowaną wieżę – usłyszałem wewnątrz swojej głowy głos Jeremy’ego. Jednocześnie Odd nerwowo drgnął – on też otrzymał wiadomość. Nadszedł czas na działanie. Skinąłem mu głową i ruszyłem w stronę Aelity, on pobiegł zaraz za mną.  Jest na obszarze pustynnym, blisko Oazy.
 - Wiem gdzie to jest! – odparła Aelita, gdy tylko się przy niej znaleźliśmy. Wskazała dłonią jedną z kilku formacji skalnych na sąsiedniej platformie. – Na tamtym płaskowyżu!
Początkowo nie wiedziałem, jak mamy się przedostać na kolejną platformę – dzieliła nas od niej kilkudziesięciometrowa przepaść. W następnej chwili usłyszałem coś jakby cichy grzmot i dostrzegłem pulsacje XANY. Jeremy kiedyś wspominał, że tak XANA przesyła energię i aktywuje wieże. Gestem pokazałem reszcie, żeby biegli za mną, a sam podążałem za dziwnymi zniekształceniami tekstury na ziemi. W ten sposób dotarliśmy do skalnego mostu, który umożliwiał nam przedostanie się na drugi płaskowyż.
Biegliśmy w milczeniu. Nawet Odd przestał żartować. Oczywiście, to nie pierwszy raz, kiedy XANA się budzi i grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo. Ale… dla przykładu, dwa tygodnie temu XANA opętał pluszowego misia jednej z pierwszoklasistek, Milly Solovieff. Zburzył wtedy pół szkoły i niemal zrobił ze mnie i Yumi krwawe plamy, ale… takiego ataku po prostu nie dało się brać na poważnie. A teraz… Teraz mamy atak na elektrownię atomową. Katastrofa nuklearna. To jest coś, czego nie da się nie brać na poważnie.
Powoli dobiegaliśmy do źródła pulsacji. Co ciekawe, ciągle utrzymywałem mocne tempo po tym sprincie na setkę. Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do wirtualności, mimo że jestem w Lyoko już siódmy raz. Twoje ciało nie traci sił, ale odczuwasz zmęczenie. Nie ma powietrza, ale Odd, który biegnie obok, i tak dyszy. Nie jestem za dobry z fizy, ale skoro nie ma żadnego ośrodka, to dźwięk nie powinien się rozchodzić. Mimo to wszyscy się doskonale nawzajem słyszą. Wszędzie jest jasno, ale nie ma słońca ani niczego takiego. Za to rzucamy cienie. To wszystko jest takie… dziwne.
W końcu dotarliśmy do Oazy. Była to w gruncie rzeczy tylko mała sadzawka otoczona kilkoma kamiennymi słupami. Z ziemi wyrastały małe cyfrowe krzaczki, przypominające trochę domowe bananowce, jakie hoduje moja matka. Jedynie od południa wznosiła się wysoka, masywna skała. I nigdzie żadnej wieży.
 - To nie do wiary. Co się dzieje? Gdzie ta wieża? – spytał Odd. Jego głos był niski i opanowany. Tak różny od zwykle wysokiego i piskliwego. Musi być naprawdę zdenerwowany.
 - Nie widać jej. Ale ona tu jest – odparła Aelita – Szukajcie pulsacji XANY. Tutaj się łączą.
 - Szybko! Dacie radę! Na pewno jest niedaleko! Znajdźcie ją natychmiast, zaraz będzie przeciążenie! – motywował nas Jeremy. Jednak wieży nigdzie nie było. Aelita rozglądała się wokół, wypatrując jakiegoś szczegółu, jakiejś wskazówki. Odd i ja już po kilku minutach się poddaliśmy. Wieży tutaj nie było, choć pulsacje mówiły inaczej. Może XANA oszukał nas i skaner Jeremy’ego? Nie, to mało prawdopodobne.
Z braku lepszego pomysłu wyciągnąłem mój samurajski miecz i zacząłem wbijać go w ziemię. Ostrze zapalało się na niebiesko i gasło, wzbijając przy tym małe tumany cyfrowego kurzu. Jeszcze nie rozgryzłem, czemu kiedy uderzam, katana zaczyna świecić. Chyba to dodaje energii ciosowi, albo coś takiego.
Odd przysiadł na ziemi i bawił się małym kamieniem. Znudzony przerzucał go z ręki do ręki. Jego ogromne kocie łapy świetnie się sprawdzały przy takim zadaniu. Wbiłem wzrok w ziemię i skupiłem się na swoim zajęciu – czyli zamiataniu cyfrowej platformy moim mieczem. Nagle Odd powiedział:
 - Znalazłem.
Razem z Aelitą od razu do niego podeszliśmy.
 - Wykiwał nas – zaczął wyjaśniać. – Tu nie ma wody, tylko powierzchnia. Skoczę się temu przyjrzeć.
Spojrzałem zdziwiony na Aelitę. To, co mówił Odd, nie miało sensu. Ale on rozpędził się i wskoczył do jeziorka. Jednak nie usłyszałem żadnego plusku. Aelita nie wahała się, tylko od razu ruszyła za Oddem i… przeszła przez taflę wody, jakby to był tylko hologram! Nie pozostało mi nic innego, jak skoczyć za nimi. Gdy wylądowaliśmy kilka metrów niżej, okazało się, że stoimy na kolejnej platformie. Platformie z wieżą!
Ścieżka wiła się między skalnymi płytami. Szybko dopadliśmy wieży, a Odd triumfalnie wskazał wysoką konstrukcję.
 - Jest! – wykrzyknął. Wtedy, zza jednej z wielu naturalnych skalnych kryjówek wychynął wielki potwór, przypominający czerwony talerz na czterech mechanicznych odnóżach, który od razu strzelił do zaskoczonego Odda. Ten zaliczył potężne trafienie w kolano.
 - Uwaga! – dodał – Nienawidzę tych wstrętnych krabów.
Po chwili swoją obecność ujawniły dwa kolejne potwory. Każdemu ich ruchowi towarzyszył dźwięk ciężkiej maszynerii hydraulicznej. Natychmiast dobyłem miecza i gdy tylko kraby ustawiły się w klin, krzyknąłem:
 - Aelita! To ciebie szukają! Uciekaj! Już!
Ustawiłem się w pozycji bojowej, gdy nagle jeden z krabów przeskoczył obok mnie i zaczął gonić Aelitę. Otworzył ogień, a każdy laserowy pocisk zrywał pustynną teksturę z podłoża. W końcu wycelował i oddał morderczy strzał. Na szczęście, w ostatniej chwili Odd na czterech łapach podbiegł do potwora i przyjął atak na siebie. Zatoczył się i upadł na ziemię, a w następnej chwili rozpadł się w cyfrowy pył.
Nie martwiłem się o niego. Po utracie wszystkich punktów wracał bezpiecznie do skanera. Co innego Aelita – ona nie miała takiej możliwości. Na szczęście brawurowy manewr Odda odwrócił uwagę potwora i Aelita zdążyła się ukryć miedzy skałami.
Teraz mogę załatwić potwory. Przyjąłem na katanę cztery strzały, a następnie schyliłem się i ruszyłem biegiem w stronę najbliższego kraba. Gdy dzieliło mnie od niego tylko kilka metrów, uznałem, że najwyższy czas wypróbować w walce nową sztuczkę, którą ostatnio trenowałem. Nagle obok mnie pojawiły się dwa moje duplikaty. Gdy one skupiły na sobie ogień dwóch krabów, ja osobiście zająłem się trzecim. Wskoczyłem na niego i wbiłem miecz w znak na jego pancerzu – słaby punkt, Oko XANY.
Nagle usłyszałem wypowiedź Jeremy’ego, na pewno skierowaną do Odda.
 - Dzięki za uratowanie Aelity. Jest niedobrze! Dziewięćdziesiąt pięć procent! – pewnie mówił o napięciu zgromadzonym na słupie. – Zaraz XANA będzie mógł zaatakować elektrownię!
Czyli muszę zwiększyć tempo i otworzyć Aelicie drogę jak najszybciej! Podbiegłem do duplikatów i skinąłem na nie głową.
 - Dawaj! – rzuciłem. Jeden z klonów z uniesionym ostrzem spróbował skoczyć na kraba, ale został natychmiast zdewirtualizowany. Potwór jednak nie spodziewał się drugiego identycznego ataku zaraz po pierwszym, i kolejny klon rozciął kraba na pół.
Kontrolowanie więcej niż jednego ciała przez dłuższy czas okazało się wykańczające, więc natychmiast dokonałem fuzji i połączyłem oba wcielenia, nim utraciłem wszystkie siły.
 - Fuzja! Dobra, został tylko jeden!
Jeremy nie zrozumiał mojego działania i niemal natychmiast usłyszałem jego pełen wyrzutów głos:
 - Ulrich! Zwariowałeś?!
Nie przejąłem się tym i zaatakowałem. Krab otworzył ogień i oberwałem w ramię. Mimo pozornego bólu spiąłem się w sobie i korzystając z mojej supermocy w Lyoko, supersprintu, wskoczyłem na potwora, a po chwili zniszczyłem go tak, jak dwa poprzednie.
 - Szybko, biegnij! Jest już dziewięćdziesiąt osiem procent!
 - Dobra, teraz ty, Aelita.
Aelita wbiegła do wieży. Po kilku chwilach konstrukcja zmieniła kolor poświaty na niebieski, a w oddali dostrzegłem dziwne białe światło.
Czyli wszystko poszło dobrze.
 - To co, może wycieczka w przeszłość?


Między wierszami - oto czemu Ulrich tak rzadko używa tryplikacji. 
/qazqweop 

3 komentarze:

  1. Witam!
    Twój blog zawiera treści na podstawie Code Lyoko/Code Lyoko Ewolucja w związku z tym zachęcam Cię do zgłoszenia go do Spisu Opowiadań o Code Lyoko. Możesz to zrobić poprzez wysłanie zgłoszenia na adres e-mail administratorki Spisu [lyokoangel9@gmail.com] bądź zostawienia komentarza w zakładce "Zgłoszenia" na stronie głównej. Wcześniej zapoznaj się z regulaminem obowiązującym na stronie.
    Lyoko Angel
    [http://spis-opowiadan-o-cl.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze to nie przepadam za tym odcinkiem, ale świetnie go opisałeś! Kiedy next?
    Agnieszka Katarzyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, next... już :D
      Będę się starał wstawiać fragmenty raz w tygodniu, najpewniej w weekendy. Może bardziej się przyłożę w czasie przerwy świątecznej...

      Usuń